Dostrzegam młodzież wpatrzoną w ekran telefonu oraz maluchy siedzące w wózkach trzymające w rączkach smartfony lub tablety. Wiek dziecka korzystającego z mediów przestaje mieć znaczenie.
W wielu domach telewizor z kanałem z bajkami włączony jest cały dzień – tak na wypadek, gdyby dziecko poczuło chęć oglądania, choć nie zawsze jest tym zainteresowane.
To, co jeszcze niedawno bulwersowało i szokowało, powoli staje się codziennością. Kilkanaście lat temu nie do pomyślenia było, by coś miało tak wielki wpływ na dziecko.
Spotkałam się z różnymi opiniami rodziców dotyczącymi wychowywania dzieci z wykorzystaniem mediów, bez nich lub z ograniczeniem dostępu do nich.
Zacznę od TELEWIZORA 📺
Dopasowuję się do przyzwyczajeń rodziny, gdy do niej tymczasowo należę. Oglądanie telewizji traktuję jako uzupełnienie czasu, który spędzam z dzieckiem. Nie jest on jednak niezbędny w naszej codzienności.
Włączam go podczas choroby dziecka, a szczególnie w chwili inhalacji, naświetlania, stawiania baniek, czy też domowej rehabilitacji. I… tylko wtedy. Większość z nas wie, ile siły i cierpliwości potrzeba, by zatrzymać w miejscu dziecko podczas inhalacji 😉💪 Każda minuta jest wtedy na wagę złota.
Wszelkie czynności związane ze zdrowieniem maluszka wiążę z czymś, co lubi. W tym przypadku z oglądaniem telewizji. Ono ogląda, a ja w tym czasie skupiam się na dokładnym przeprowadzeniu zabiegu.
Chcę uniknąć wymuszenia włączania telewizora na czas nieokreślony oraz na żądanie dziecka. Dlatego od razu informuję je, że telewizor jest włączony tylko podczas inhalacji. Ustępstwem z mojej strony jest dodatkowy czas oglądania.
– „Dzielnie spisałeś się podczas tego zabiegu, brawo! Dlatego możesz obejrzeć ten program do końca.”
Czy coś zmieni się na gorsze, gdy chore dziecko spędzi kilka minut dłużej przed telewizorem? Po wyzdrowieniu będzie miało dużo czasu na inne przyjemności. Dlatego telewizor traktowany jest jako dodatek i ” pomoc” przy wyzwaniach.
Choroba kiedyś minie, a młody człowiek wróci do codziennych rytuałów. I tylko od nas – opiekunów – zależy, czy nadal będzie częściej i na dłużej włączany telewizor.
Obserwowałam rodziny, gdzie w domu nie było telewizora. Mama organizowała czas dzieciom, dzięki czemu nie miały potrzeby korzystania z niego. Inaczej było, gdy byli w odwiedzinach u osób, u których telewizory były codziennością. Dzieci nie mogły oderwać wzroku od ekranu telewizora.
O tym, dlaczego pozwalam na oglądanie programów telewizyjnych opowiem w dalszej części artykułu.
Tymczasem wspomnę o TABLECIE 💻
Są dwie sytuacje, kiedy dzieci korzystały z tableta. Pierwszą były kilkugodzinne podróże autem. Oglądanie bajek i granie na nim odbywały się w wyznaczonym przez rodziców czasie. Łatwiej było wtedy znieść trudy utrzymania malca w jednej pozycji. Doskonale wiem, że marudzenie, płacz i krzyk bywają zmorą podczas jazdy samochodem.
Dlatego po obejrzeniu jednej bajki, wracamy do śpiewania piosenek. Po ułożeniu jednej układanki – rozmawiamy o celu podróży. Po pomalowaniu jednego obrazka jest przerwa na przekąskę. Po ułożeniu układanki nadchodzi pora na krótką drzemkę. Pomysłów na „przerwę” w korzystaniu z tableta jest mnóstwo. Tablet może być też przerwą w atrakcjach z udziałem brzdąca.
Wystarczy… mówić mu o tym, jaka kolejność tych atrakcji jest przed nim. Wtedy z niecierpliwością, ale i z większym spokojem, czeka na ciąg dalszy wspólnej podróży. Maluch jest wtedy „zaopiekowany” i czuje się ważny. Dzięki temu podróż przebiega w milszej atmosferze.
Druga sytuacja to włączenie bajki lub programu – na przykład do malowania, czy układania klocków – wtedy, gdy trzeba zająć się obowiązkami domowymi …
Odpowiedzialne wybranie bajek, czy programów odpowiednich do wieku dziecka pomoże nam – opiekunom – panować nad treściami dostępnymi w internecie, a także mieć wpływ na to, co ogląda dziecko.
Wiem, że korzystanie z tableta:
👉 jest nagrodą za wykonanie zadania,
👉 jest zachętą przed wykonaniem zadania,
👉 jest nauką,
👉 jest krokiem w przyszłość,
👉 jest chwilą wytchnienia opiekunowi,
👉 jest chwilą ciszy, gdy trzeba przeprowadzić z kimś rozmowę,
👉 jest chwilą dystansu, gdy trzeba odebrać telefon lub otworzyć komuś drzwi,
👉 itd.
No i TELEFON 📳
Gdy mój niespełna dwuletni wychowanek nie rozstawał się z telefonem – zabawką – postanowiłam znaleźć przyczynę jego zachowania. Zaczęłam obserwować wszystkich z jego otoczenia.
– „Na pewno brał przykład od kogoś z rodziny” – pomyślałam wtedy.
Nagle mnie olśniło, bo w ciągu dnia to właśnie ze mną spędzał najwięcej czasu! A że miałam nieustający kontakt z jego rodzicami, telefon ciągle był w zasięgu moich dłoni. Gdy uświadomiłam to sobie, mogłam coś zmienić w swoim zachowaniu. Po kilkunastu dniach telefonu jakby w ogóle nie było. Stał się kolejną rzeczą, która była przekładana z miejsca w miejsce wraz z pozostałymi zabawkami. Chłopiec „nie rozmawiał” przez niego i nie stukał „pisząc” wiadomość.
Dzieci naśladują dorosłych we wszystkim. To od nas uczą się zachowań, słów, rytuałów… Gdy noszę telefon w dłoni, dziecko też to zrobi. Dlatego „naprawianie” malucha zaczynam od… siebie.
Jestem tylko człowiekiem i zdarza mi się nieświadomie popełniać błędy. Uświadomienie tego sobie jest krokiem do poprawy. Dzięki temu mogę zapanować nad niektórymi reakcjami dziecka, choćby przez odebranie mu telefonu.
Tak, najprawdopodobniej skończy się to płaczem, histerią… Poczekam, aż uspokoi się i wtedy wytłumaczę mu setny raz, że to tylko telefon, że jeszcze przyjdzie czas, gdy będzie z niego dłużej korzystał. Posłucha, może nawet zrozumie. Trzeba dać mu na to czas, chwilę, którą poświęcę tylko jemu, bo właśnie teraz tego potrzebuje.
Co zrobić, gdy dziecko „żąda” telefonu i to już, teraz? Najlepiej mieć w zanadrzu coś w zamian:
🍀 ulubioną zabawkę,
🍀 książeczkę,
🍀 przysmak,
🍀 butelkę z wodą (lub mlekiem, gdy je pije).
Nic jednak nie zastąpi naszej uwagi, przytulenia i rozmowy. Po prostu bądźmy blisko 🤗
Gdy tylko uświadomiłam sobie, że ŚWIAT, W KTÓRYM BYŁAM WYCHOWYWANA, JUŻ NIE ISTNIEJE – łatwiej mi zaakceptować świat dzieci, w którym przyszło mi je wychowywać.
I choć mogę być największą przeciwniczką włączania telewizora z kolejną bajką, podania do ręki malca tabletu z kolejną grą, czy uciszania go wsuwając telefon w jego maleńkie dłonie – będę to robiła.
To jest rzeczywistość, codzienność, z którą tak naprawdę to my – dorośli – musimy się zmierzyć i nauczyć się w niej żyć.
Jest jeden ogromny powód, przez który pozwolę dziecku na kontakt z elektroniką. Jest nim… WYKLUCZENIE.
Poświęcę temu zagadnieniu osobny artykuł. ✒️💌🖋️
-Urszula Przekop
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.