
Choć oficjalnie zamieszkuje je tylko jedna osoba, nie sposób uznać je za zapomniane. Wszystko dzięki Elsie Eiler – burmistrzyni, bibliotekarce, właścicielce baru i jedynej podatniczce w mieście.
Monowi niegdyś tętniło życiem – mieszkało tu ponad 150 osób. Z biegiem lat młodsi przenosili się do większych miast, a starsi odchodzili. Została tylko Elsie. I została z wyboru.
Dziś 90-letnia kobieta sama zarządza miasteczkiem. Każdego roku wydaje sobie pozwolenie na sprzedaż alkoholu i płaci podatki – samej sobie. Prowadzi bar, w którym serwuje piwo i domowe jedzenie gościom z całego świata, oraz opiekuje się lokalną biblioteką, założoną ku pamięci zmarłego męża.
Choć może brzmieć jak ciekawostka z książki rekordów Guinnessa, Monowi stało się symbolem determinacji, pamięci i siły jednostki. Goście odwiedzający miasteczko nie przyjeżdżają tylko po zdjęcie ze znakiem „Population: 1”, ale po spotkanie z kimś, kto przypomina, że czasem jedna osoba wystarczy, by nie dać światu o czymś zapomnieć.
Monowi nie zniknie z mapy – przynajmniej dopóki żyje jego burmistrzyni.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.